Jak pisałam we wcześniejszym poście, ludzie myślą naczytawszy się pięknie zredagowanych artykułów (jak my rok temu) o nowym pomyśle na super biznes, a mianowicie hodowla ślimaka, że włożą parę złotych i wyciągną dwa razy tyle. Już wyjaśniłam, że pracy przy tym jest i problem z dobrym zbytem też, to mamy naświetlone.
Pozostaje jeszcze kwestia te "parę złotych, trochę kasy".
Nadmienię w odniesieniu do Fermy Mokry Dwór, jakie to koszty były poniesione w całym sezonie i bez żadnej rozrzutności. Były skalkulowane, pieniądze wydane oszczędnie na tyle ile można na najpotrzebniejsze niezbędne rzeczy. Odeszły opłaty wynajmu pola, pomieszczeń gospodarczych pod rozród pod dachem, bo to mamy swoje. Trzeba było je jednak ocieplić, przystosować pod hodowlę ślimaka.
Miejsce na park hodowlany trzeba było przygotować od podstaw tj. ogrodzenie, gleba itd.
Do tego tunel foliowy i inne rzeczy z tym związane, sukcesywnie robione z miesiąca na miesiąc.
Potem doszła jeszcze chłodnia, którą trzeba było postawić i uruchomić na reproduktora, którego wyhodowaliśmy w sezonie 2011.
Wiadomo, że te wszystkie rzeczy, wyposażenie zostają na następne sezony, więc można powiedzieć, to koszt większy jednorazowy na początek. Ale nie łudźcie się, dokładamy co rusz systematycznie i w tym roku, mniej ale dokładamy. To normalne jak hodowla rozrasta się, więcej Uli trzeba, kuwet, miejsca w parku itd.
Koszt całego wkładu gotówkowego w sezonie -2011 to około 45 tysięcy złotych.
Zakupiony reproduktor 2800 sztuk do rozrodu na planowane wyhodowanie ok.3 ton i wszystko z tym związane pociągnęło za sobą takie wydatki, nie ma co ukrywać. Czy dużo czy mało to osadźcie sami.
Na taką ilość stada były poczynione prace organizacyjne stworzenia Fermy Mokry Dwór i poniesione koszta (to minimum).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz