Zostałam pochwalona przez Pana, którego pytania znajdują się poniżej. Dziękuję, że czytają mojego bloga nie tylko Ci związani bezpośrednio z hodowlą ślimaka jadalnego:
"...Widzę jednak na zdjęciach, że rok temu rozpoczęłaś od czegoś małego:
Eksperymentalna hodowla w warunkach domowych wiosna 2011
Mam kilka pytań właśnie do początków:
Czy taka eksperymentalna hodowla pomogła w poznaniu i obyciu się ze ślimakami ?
Jaki jest koszt takiego experymentu?
Co zrobić z utuczonymi ślimakami ? Puścić żywcem ;) czy lepiej sprawdzić jak to smakuje ?
Pozdrawiam serdecznie z Kaszub"
Odp.:
Pomogła o tyle, że nabrałam wprawy w oporządzaniu codziennym reproduktora, w obsłudze kuwet z jajami, wylęgiem i oseskami. Narobiłam się jak głupia, bo warunki domowe to słaby komfort poruszania się między tym wszystkim i ograniczenie w myciu ślimaka. Trudniej, więcej pracy jak nie można po prostu zlać reproduktora wodą z węża, a odchody z resztką karmy spłyną po posadzce do kanału, jak to wygląda mając przystosowane pomieszczenie i Ule dla ślimaka w nim.
Koszt jest niewielki, bo na pewno można skombinować pare potrzebnych elementów, nie koniecznie specjalnie kupować:
-były dwa akwaria na reproduktora (wykorzystane po hodowaniu rybek)
-plastikowe pojemniki jednorazowe na jajka i wylęg
-ziemia kupiona w hurtowni ogrodniczej, kubki lęgowe (małe doniczki)
-no i najważniejsze to pasza, tu karmiłam je już tą profesjonalną jak przy hodowli właściwej
To łatwo przeliczyć, że koszta niewielki.
Potem wpuściłam je do parku hodowlanego do dotuczenia. Część która skarłowaciała poszła do utylizacji.
Oczywiście można śmiało zjeść ślimaki po takiej próbie tylko muszą odpowiednio wyrosnąć, a w warunkach domowych jest to niemożliwe, potrzeba kawałek poletka, nawet ogródka przydomowego.
Ślimak jadalny smakuje wybornie, jeśli jest odpowiednio przyrządzony, mniam. Polecam.
Dziękuję za odpowiedzi. Pochwalona na mailu i na blogu. Świetny blog - skarbnica wiedzy nie książkowej. Do takiej hodowli przygotuję się na wiosnę z mini parkiem w ogródku.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dwa dni z rzędu obserwuje w naszym kompoście winniczki i ślimaka żółtawego, którego j też myliłem z winniczkiem.
Wszystkie inne niż winniczek i hodowlany to intruzy, dzikie osobniki.Takich należy się pozbywać i starać by nie rozmnażały w tym miejscu.Potem będą zjadały te hodowlane, a szkoda.
OdpowiedzUsuńTo czekam na pochwalenie efektami i zapraszam do Nas po reproduktora.Przy okazji można coś podpatrzyć na Fermie.
Pozdrawiam
Oczywiście jak początek to tylko z Wami. Mam pomysł aby zainteresować też ojca ( ma doświadczenie w przetwórstwie żywieniowym z rybami - w końcu z tego co się dowiedziałem ślimak to ryba ;) ) więc dostanie ode mnie prezent;) Kiedy najlepiej w przyszłym roku wystartować? Za zaproszenie serdecznie dziękuję może skorzystam ale dzieli nas sporo 500 km.
OdpowiedzUsuńKilometry to nie przeszkoda chcąc zobaczyć na własne oczy jak to wygląda od "kuchni", a dodam że nie chętnie większe hodowle wpuszczają ciekawskich i nie pozwalają wsadzić nos wszędzie.
OdpowiedzUsuńOprowadzają i pokazują chętnie swoją Fermę jeśli jest to związane z płatnym szkoleniem.
Kiedy najlepiej w przyszłym roku wystartować, podaje link
OdpowiedzUsuńhttp://hodowla-slimakow.blogspot.com/2012/08/kiedy-najlepiej-w-przyszym-roku.html
Pozdrawiam