Na zdjęciu nasza siatka zabezpieczająca, własnej roboty. Pisałam o niej już wcześniej w lipcowych postach.Tak wygląda z daleka w dzień, estetyczna, czysta, dobrze zmywalna, dużo tańsza i co najważniejsze, nie ma na niej ślimaków. Może tylko pojedyncze zabłąkane sztuki. Nie trzeba przy obchodzie porannym ściągać ślimaków garściami z niej. Pilnujemy tylko by pastuch był cały czas w pełni sprawny pod napięciem.
Tu siatka helitex zakupiona w tamtym roku. Została wykorzystana w tym sezonie do ogrodzenia części obszaru na około tunelu foliowego. Jak widać ślimaki zatrzymują się w kieszeni ale trzeba je codziennie wyciągać z nich na ziemię. Nie wszystkie dają rade wydostać się z niej z powrotem na dół co grozi zasuszeniem. Siatka jest dość ciężka, więc kieszenie lekko przygniatają ślimaki, a te które sobie poradzą i tak uciekną górą na drugą stronę ogrodzenia.
Wnioski pozostawiam Wam, czy siatka helitex jest niezawodna i taka super jak wszędzie ją opisują...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz