Większość ludzi obserwujących z
boku twierdzi, iż hodowla ślimaka jadalnego to niewdzięczne
zajęcie.A dlaczego?? Już mówię:
bo prowadząc hodowlę sezonową
mięczaków jesteśmy uziemnieni.Trzeba oporządzać stado od wiosny
do jesieni będąc cały czas na miejscu.Inni ludzie w tym czasie
biorą urlop z pracy kiedy mają na to ochotę i wyjeżdżają na
długi wikend lub na wypoczynek letni.Niestety my nie możemy sobie
na to pozwolić.Owszem można zostawić hodowlę pod czyimś nadzorem
i wyskoczyć na parę dni w ładne miejsce, ale.........no właśnie,
zawsze jest jakieś ale.
Nikt nie zajmie się Naszymi maluchami
lepiej niż My sami.
A może ktoś zapomni je nawodnić,
albo nie dostatecznie nakarmi, a może nie zrobi obchodu codziennie
bo mu się nie będzie chciało i pouciekają.
To odpowiedzialne zajęcie dla zaufanej
i kompetentnej osoby, a może nie poradzi sobie.
Myślimy tak cały czas na urlopie
zamiast skupić się na wypoczynku,zwiedzaniu ciekawych rzeczy.
Czy to ma sens??
Chyba lepiej zostać w domu i zając
się hodowlą, dla spokoju wszystkich.
Są za to plusy takiego biznesu.Mamy
wolny czas od listopada do powiedzmy marca.Dla tych co nie przepadają
za ciepłem, upałami to wyśmienity okres wypoczynku.Można wtedy
urlopować do woli, piesze wędrówki, narty itd.
Chyba, że nie prowadzi się hodowli
ślimaka jadalnego maximy lub mullera na dużą skalę, tylko jako
dodatkowa praca zarobkowa to wtedy jest problem.Nie Mamy w ogóle
wolnego przez cały rok.
Jak to mówią coś za coś. Dużo
pieniędzy-mało czasu wolnego lub mniej kasy-więcej wolnego.
Co Wolicie?? Wybór jest chyba
oczywisty...dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz