Tak mi właśnie przyszło na myśl, że powinnam napisać o tym co mi ostatnio powiedział kolega wspólnik.
Wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, ponieważ nie byłam na płatnym szkoleniu odnośnie hodowli ślimaka (przyznaję się bez bicia). Zreferowali mi wszystko koledzy po powrocie.
Oni pojechali po temacie teoretycznie, ja wolałam praktycznie i wymienialiśmy się wiadomościami i ciekawostkami już w trakcie rozpoczętego sezonu.
Ale to co ostatnio usłyszałam od kolegi, to niestety szczera prawda.Stwierdził ,że takie szkolenie dla laika to bzdura.Dlaczego już piszę: będąc na szkoleniu wiedzieli o co pytać, na co zwrócić uwagę, co podpatrzeć na hodowli, gdyż byliśmy po zakupie reproduktora, w trakcie rozbudzania i rozrodu Maximy pod dachem.
Jak pojechaliby na takie szkolenie nie zacząwszy jeszcze nic w tym kierunku to nie wiedzieliby nawet o co pytać i na co zwrócić uwagę.Byli ludzie, którzy siedzieli dobre parę godzin, słuchali wykładów, notowali teorię jak leci.Taki duży natłok wiadomości na raz nikt nie jest w stanie spamiętać, robi się mętlik w głowie.Potem wszystko się miesza i tak trzeba zaczynać od "zera", podeprzeć się jakąś teorią z internetu lub jakimś forum lub blogiem na ten temat.
"....Szkolenia są tak prowadzone by po nim nie daj boże nie zacząć hodowli..."
Cha cha, to nie moje stwierdzenie, ja tylko przytaczam stwierdzenie osoby po przebytym kursie.Owszem są pomocni, można potem pytać przyjechać, ale do czasu....w pewnym momencie trzeba odciąć pępowinę i zaczynają się "schody".
Nikt nie przyjedzie do Ciebie na fermę i nie pokaże Ci palcem co zrobiłaś zle.Na błędach musisz nauczyć się sama.To chyba lepiej pierw rozpocząć hodowlę ślimaka jadalnego, a potem zapisać się na kurs, jeśli nie czujemy się na siłach, że damy radę sami.Oczywiście po takim kursie jest dawany certyfikat itd.
Można też (jak nie musi oszczędzać na kosztach) pójść bogato i fundnąć sobie kurs, potem zacząć hodować i w trakcie znowu zaliczyć szkolenie.Pełny pakiet od A do Z.
Co wybierzecie?
Witam
OdpowiedzUsuńja raczej podaruje sobie na początku te szkolenia wole zainwestować pieniądze w biznes a nie nabijać komuś kieszeń! wydaje mi się że internet (fora, blogi, itp.) wystarczy plus oczywiście odwiedziny farm które już działają, w mojej okolicy są co najmniej trzy takie farmy rozmawiałem z ich właścicielami chętnie wszystko mi pokażą, wydaje mi się ze jeśli człowiek zacznie od małej ilości na początku to będzie więcej czasu na rozumienie całego procesu hodowli a z sezonu na sezon hodowle będzie można powiększać.
To logiczne.Dlatego przestrzegam chętnych potencjalnych hodowców przed popadaniem w nadmierne koszta na początek i temu właśnie na służyć blog.
OdpowiedzUsuń